czwartek, 29 stycznia 2009

Wspomnienie o Marku Grechucie



Wszyscy już zapewne wiedzą, kto dostał Nobla, więc nie będę się o tym rozpisywać. Zresztą nie miałabym nic do napisania, bo nazwisko Jean-Marie Gustave Le Clézio usłyszałam po raz pierwszy.

Po powrocie z pracy wysłuchałam w trójeczce ładnego reportażu o Marku Grechucie w 2. rocznicę jego śmierci. Artystę wspominali mój ukochany Grześ Turnau i Jan Kanty Pawluśkiewicz. Miło było posłuchać o Grechucie-człowieku, o Grechucie-artyście, o krakowskim światku artystycznym...

Dzięki usłyszanej w trójce zapowiedzi znalazłam się wieczorem na koncercie T-Love, którzy zagrali na 60-lecie Wydziału Malarstwa ASP. Przypomniały nam się z mężem stare, studenckie czasy. Ech, milusio...

A po 21. wysłuchałam Klubu Trójki z Krakowa, oczywiście również poświęconego mistrzowi Grechucie. Audycję przeplataną utworami Grechuty prowadził Dariusz Bugalski, a gośćmi byli Danuta Grechuta i Jan Kanty Pawluśkiewicz.

Przed snem zaczęłam jeszcze odrabiać dawną zadaną "pracę domową", czyli poczytałam "Ostatni zlot aniołów" M. Pankowskiego. Oczywiście pamiętając o sugestii Trójkowiczki, że trzeba być otwartym, aby czytać tę prozę. I na razie nie wiem, co o tym myśleć. Bo w sensie dosłownym powiedzmy, że wiadomo, o co chodzi. Ale co można wyczytać spomiędzy wierszy??? To już wymaga głębszej refleksji, na którą wczoraj nie miałam już sił. Jeszcze więc tylko kilka skeczy KMNu i błogi sen.

PS Wczoraj byłam na profilaktycznym badaniu USG piersi. Moje piersi mają się dobrze. Ale dobrze wiedzieć, po prostu dobrze mieć pewność, że jest OK.

PS 2 Lubię Warszawę za jej szeroką ofertę kulturalną. Oczywiście nie korzystam z niej w takim stopniu, jak bym chciała. Ale w okresie wakacyjnym zaliczyłam kilka koncertów jazzowych na Starówce (w tym świetny koncert Andrzeja Jagodzińskiego), obejrzałam kilka filmów w kinie plenerowym, wysłuchałam kilku Koncertów Chopinowskich w Łazienkach (leżąc na kocyku na trawie w pełnym letnim słońcu). A już jutro koncert Budynia na Myśliwieckiej.

A na koniec tekst Czechowicza, który Marek Grechuta tak wspaniale zinterpretował (a po nim, równie wspaniale Grzegorz Turnau):

Żyjesz i jesteś meteorem lata całe tętni ciepła krew rytm wystukuje maleńki w piersiach motorek od mózgu do ręki biegnie drucik nie nerw jak na mechanizm przystało myśli masz ryte w metalu krążą po dziwnych kółkach nigdy nie wyjdą z tych kółek jesteś system mechanicznie doskonały jesteś system mechanicznie doskonały i nagle coś się zepsuło oto płaczesz po kątach trudno znaleźć przeszły tydzień linie proste falują zamiast kwadratów , rombów w każdym głosie słychać w całym bezwstydzie ostatecznego dnia trąby otworzyły się oczy niebieskie widzą razem witrynę sklepową i sąd przenika się nawzajem tłum Archanioły i ludzie Archanioły i ludzie chmurne morze faluje przez ląd ulicami wskroś , tramwaje w poprzek suną mgliste rydwany suną mgliste rydwany pod wieczorem różowe błyskawice choć grudzień otworzyły się oczy niebieskie otworzyły się oczy niebieskie widzisz siebie , marynarza w Azji a zarazem trzyletniego , pięcioletniego chłopca na warszawskim podwórku na warszawskim podwórku i siebie przed maturą w gimnazjum namnożyło się tych postaci namnożyło sie tych postaci stoją ogromnym tłumem a wszystko to ty a wszystko to ty a wszystko to ty a wszystko to ty a wszystko to ty a wszystko to ty a wszystko to ty a wszystko to ty a wszystko to ty a wszystko to ty a wszystko to ty a wszystko to ty nie możesz tego objąć w szlifowanym żelazie rozumem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz