czwartek, 29 stycznia 2009

Kobieta o prasie kobiecej

Rafał Ziemkiewicz - pisarz, dziennikarz. Według Waldemara Łysiaka, jeden z niewielu sprawiedliwych w Polsce. Od kilku tygodni prowadzi na Jedynce program RING. Polecam, bo dyskusje ciekawe. Wczoraj na przykład była mowa o powodach, dla których kobiety [i nie tylko] sięgają po kolorowe pisma. Uważny czytelnik zauważył, że wśród moich blogowych linków jest TWÓJ STYL, PANI, ZWIERCIADŁO, WYSOKIE OBCASY. Moim zdaniem, najlepsze na rynku. Gościem u Ziemkiewicza była Małgorzata Domagalik [którą znam przede wszystkim z powieści Krystyny Kofty LEWA, WSPOMNIENIE PRAWEJ]. Przedstawiona jako naczelna Pani, feministka. Bardzo fajnie mówiła o tym, że tworzy pismo z myślą o kobietach, że chce dawać coś z 'wyższej półki', coś ważnego przekazać. Druga zaproszona pani, filozof, publicystka (nazwiska nie pomnę, niestety) oponowała, że te ambitne artykuły, ta rzekoma kultura to czysty snobizm. Że kobiety, czytając te artykuły, kreują się na kogoś, kim nie są - na kogoś lepszego, bardziej wykształconego, piękniejszego [to już moje wnioski]. Bo chyba ja też jestem tego typu targetem. Który chce stać się bardziej sexy. I mam to szczęście, że jestem kobietą ładną, zadbaną. Kokosów nie zarabiam, ale stać mnie na małe przyjemności [czytaj: zakupy kosmetykowo-ciuchowe] od czasu do czasu. Choć na co dzień czytam ambitną literaturę, to nie mam nic przeciwko temu, aby w sobotę po południu zatopić się w lekturze Twojego Stylu i stać się taką trochę pustą laleczką, która myśli tylko o makijażu i bransoletkach. Chyba każda z nas - niezależnie od wykształcenia i pozycji - musi mieć taką odskocznię [czy będzie to pismo za 10 zł, czy 2 zł, nieważne]. I tu znów muszę przyznać, że jestem szczęściarą. Wiele kobiet w Polsce ma mężów, którzy absolutnie nie rozumieją kobiecych potrzeb, są prości, nie mają dobrego słowa dla tych swoich kucharek, sprzątaczek. Z kimś takim nie można porozmawiać na ciekawe tematy. Albo ci mężczyźni uważają, że nie warto z kobietami dyskutować, bo przecież o czym. Jak one i tak na niczym się nie znają. A ja żyję pod jednym dachem z osobą, która wie, że po lekturze kolorowej gazetki staję się bardziej pewna siebie, bardziej żądna nowych doznań. Że mam ochotę wymyślić sobie jakąś nową pasję, np. zacząć ćwiczyć Pilatesa. Po prostu rozwijam się. Czytając artykuły o dokonaniach kobiet, myślę sobie, hmm... one mogą, to mogę i ja. To daje takiego pozytywnego kopa. Te 'gazetki' stawiają mi coraz wyżej poprzeczkę i dlatego będę je czytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz