czwartek, 29 stycznia 2009

Na szczytach rozpaczy


W budowli wzniesionej przez myśl nie znalazłem ani jednej kategorii, na której spocząć mogłaby moja głowa. Natomiast Chaos, cóż to za poduszka!

Myśl Ciorana sprawia wrażenie totalnej, wszechobejmującej negacji, nieraz nawet negacji dla niej samej. Ale to tylko pozór. W rzeczywistości myśl ta, artykułowana często w histerycznym niemal krzyku, co wyrywa się 'z wnętrzności', wyraża tylko niepokój człowieka, który - jak niewielu przed nim i, zwłaszcza, jak niewielu jemu współczesnych - miał odwagę już we wczesnej młodości poniekąd zerwać ze światem i podjąć, na własny i tylko własny rachunek i ryzyko, uciążliwe i niebezpieczne - pielgrzymowanie. Do czego? i poszukiwanie, Czego? Cioran szuka prawdy, i wcale przy tym nie wie, do czego go ta prawda - o ile ją odkryje - przywiedzie, nie wie, czy ta prawda go 'wyzwoli'. A jeśli go zniszczy? Cóż, gdyby tak miało być - to trudno... Na tym polega (...) jego godna najwyższego szacunku intelektualna i moralna bezkompromisowość.

Gdy sięgam dziś po Ciorana, powracają wspomnienia czasów studenckich, kiedy to miało się tysiąc myśli na minutę, milion ambicji. I było się... hmmm, takim zachłyśniętym filozofią, sztuką, literaturą, muzyką... Co się stało z tymi fascynacjami? Wraz z końcem beztroski skończyły się też nocne rozmowy na temat np. słuszności wypraw krzyżowych albo inny, równie zakręcony.

Niesamowite to były czasy, i choć od momentu, kiedy skończyłam studia, minęły zaledwie dwa lata, mam dziś wrażenie, że od tamtej potarganej, ciekawskiej, wciąż niezaspokojonej w poszukiwaniach Anny dzielą mnie dziś lata świetlne. Smutne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz