poniedziałek, 25 maja 2009

Targi Książki

54. Międzynarodowe Targi Książki już za nami. Odwiedziliśmy je z mężem w sobotę po południu. Ludzi było co niemiara, ale też i atrakcji sporo. Na stoisku Znaku na przykład można było pooglądać maleńkie słodkie myszki - oczywiście od razu chciałam jedną taką zabrać do domu - i wziąć udział w losowaniu 50 książek w konkursie z okazji 50-lecia wydawnictwa. I w Znaku, jak zwykle, mnóstwo świetnych książek, z których połowę chciałam zapakować do plecaka... A wśród nich np. Wyspa klucz Marii Szejnert, nowe wydanie Madame Antoniego Libery, książki ks. Józefa Tischnera, Junota Diaz, Erica Emmanuela-Schmitta, Eduarda Mendozy itp. itd. Ostatecznie w plecaku wylądowało Auteczko Bogumiła Hrabala. Kolejne odwiedzone stoisko to W.A.B., które w tym roku obfituje w nominacje do Nike. Tu kupiłam upatrzone wcześniej Balzakiana Jacka Dehnela i Wyjechali W.G. Sebalda. Ta ostatnia książka będzie dla mnie szczególna, ponieważ była ostatnią książką, jaką przeczytał Kapuściński (można o tym przeczytać w Zapiskach szpitalnych - Sentymentalny porter RK). Potem przyszła pora na buszowanie po nowościach Wydawnictwa Literackiego. I w końcu spotkanie z sympatycznych podróżnikiem i zdeklarowanym "katolem" Wojciechem Cejrowskim, który boso, w swojej kolorowej koszuli sprzedawał i podpisywał książki.
Na tyle starczyło mi sił w moim szczególnym obecnie stanie.
Nie byłam niestety na spotkaniu z Joanną Szczepkowską, z Jerzym Stuhrem, z Jerzym Bralczykiem, Antonim Liberą, Agatą Tuszyńską.
Lubię atmosferę targów książki. Mimo konieczności przepychania się wśród tłumów, miło jest jednak co i rusz natykać się na autora, którego się zna i ceni. No i ta wszechobecność książek...