czwartek, 29 stycznia 2009

Onitsza i Heban, czyli dwie różne Afryki



Podługiej leniuchowatej przerwie jestem. Ja Anna, ja, która przez dwa tygodniepławiłam się w luksusie posiadania wolnego czasu.

Był topiękny czas. Pełen wzruszeń. Dobrych rozmów. Nieustannego przytulania się domęża i cieszenia się z tych kolejnych wspólnych świąt.

Dni tzw.pozaświąteczne spędziłam w klimatach afrykańskich.

Przysiadłampo raz drugi nad Wojną futbolową i Hebanem Kapuścińskiego oraz nad OnitsząJ.M.G. Le Clezio. Wiem, że to dwie zupełnie różne konwencje, bo tu reportaż, atu powieść. Ale czytałam, czytałam i czytałam i wyjść ze zdziwienia nie mogłam,jak to się stało, że Le Clezio dostał Nobla, a nasz Kapuściński nie. Cóż to zamiernota i ubogość ta pisanina Le Clezio w porównaniu ze skrzącym językiemnaszego cesarza raportażu. Cóż za brak umiejętności wpisania się w pamięćczytelnika. Choć być może zbyt ostro go oceniam, bo w końcu przeczytałamzaledwie jedną książkę. I moją opinię wyrażam bez wcześniejszego zapoznania się z jakimikolwiek recenzjami w prasie, więc może się okazać, że się nie znam i że ten Le Clezio to geniusz.

Ale do rzeczy...

W HebanieKapuściński zamieścił fragment dotyczący właśnie Onitszy. I wiecie co? Bardziejcenię sobie tych kilka stron jego reportażu niż ponad dwieście stron Onitszy LeClezio. Bo tekst Dziura w Onitszy przenosi nas niemal namacalnie do tejspecyficznej krainy, gdzie handlarki siedzą przez cały dzień na targu z kilkomakolbami kukurydzy na sprzedaż i gdzie nienaprawiana dziura w drodzeuniemożliwia wjazd do miasta, bo „w Onitszy zawsze tak było” i nikt nie mazamiaru niczego z tym zrobić. I już czujemy ten klimat, już widzimy oczymawyobraźni Ryśka, który stoi bezradnie przed tą dziurą swoim steranym peugotem.

„Le Clézio snuje piękną opowieść o prawdziwej fascynacjiAfryką, jej kulturą, wierzeniami; o powolnym roztapianiu się w afrykańskiejprzyrodzie”. To z opisu na stronie wydawcy Onitszy. I może rzeczywiściezamiarem autora było roztopić czytelnika w opisach przyrody, w które obfitujepowieść. Zabrakło mi za to wyrazistych sylwetek bohaterów i zarysowaniastosunków między nimi. Wszystkie postaci są bezbarwne, akcja szczątkowa - cowięc w tej powieści jest? Nie wiem, cokolwiek to jest, mnie nie przekonuje.

Może jednak jestem niesprawiedliwa, może po prostu dwaj ludzie zobaczyli w kontynecie afrykańskim zupełnie różne rzeczy. Może każdy miał inną wrażliwość, może zmysły wystrzone na inne sprawy. Może...


Kapuścińskiw 2006 roku przegrał w rywalizacji do Nobla z Orhanem Pamukiem (swoje zdanie natemat tego pisarza już wyraziłam). Jakże niesłusznie. Choć sam autor nigdy oNoblu nie wspominał. Bo był skromnym człowiekiem niezainteresowanym nagrodami.

Tejskromności i wielkiej ciekawości świata chcę się od niego uczyć poprzez coraz lepszepoznawanie jego twórczości. Taki jest mój plan na 2009 rok, więc Kapuściński jeszcze nie raz zagości na kartach mojego bloga.

Co doinnych postanowień noworocznych, to nie mam zamiaru się takowymi katować.

Poprostu, jak co roku, planuję być lepszym człowiekiem.
Aha, no iodnowiłam prenumeratę poradni językowej PWN.
I postanowiłam nie czytać noblistów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz