środa, 19 listopada 2008

Euforia

Kolejny Sputnikowy film - Euforia, kolejne niesamowite przeżycie.

Już od pierwszych minut zachwycają bezbrzeżne krajobrazy rosyjskiego stepu. Zdjęcia robione z lotu ptaka pokazują ogrom i niezwykłość pól i wijącej się wśród nich rzeki Don. Nieskończone połacie poprzetykane są cienkimi liniami dróg, które krzyżują się ze sobą na rozmaite sposoby, tak jak nieoczekiwanie splatają się ze sobą losy ludzkie. Te drogi przypominają trochę linie papilarne na dłoni człowieka,z których można wyczytać, jaki los nas czeka.

Wiera,młoda mężatka snująca się pośród stepów w czerwonej sukience, ma męża, który od dwóch lat nie pije. Wypadek córeczki porusza w nim jednak lawinę uśpionej dotychczas agresji. Zwłaszcza że Wiera ucieka z innym mężczyzną...

poniedziałek, 17 listopada 2008

Luźne rozmyślania o samotności

Tak sobie siedziałam wczoraj wieczorem na kanapie w pustym mieszkaniu z nowym numerem "Twojego Stylu" i uświadamiałam sobie własną samotność w tym wielkim mieście. Dotarło do mnie, ile czasu dziennie spędzam zupełnie sama.Rano mąż wychodzi do pracy wcześnie, a ja powoli przygotowuję się do wyjścia,czasem nawet zdążę sobie coś poczytać, a moim jedynym towarzyszem jest wtedy trójka. Potem praca, namiastka przebywania wśród ludzi, z którymi rozmowa zaczyna się od słów „co tam, panie, w polityce”, czyli o czym mówić, żeby nic nie powiedzieć. Po pracy do domu i oczekiwanie do powrót męża. A mąż wraca i siada przed laptopem, bo przygotowuje się do zaliczenia kolejnego kursu (więc absolutnie nie mogę mu przeszkadzać i nie mogę mieć o to pretensji). Taki to mój prywatny kieracik. Nie taki zły, znam wiele osób, które chciałyby się zemną zamienić. Jestem Panią samej siebie, robię, co chcę, swobodnie rozporządzam swoim czasem. Jestem niczym bohater powieści Murakamiego, który spędza czas na niby-nicnierobieniu, czyli głównie na czytaniu, szwendaniu się po mieście i rozmyślaniu.

Samotność staje się bardziej odczuwalna porą zimową, kiedy to nie chce się wyjść za próg,bo zimno, mglisto, ciemno.

Ponoć człowiek inteligentny nigdy nie nudzi się w swoim towarzystwie.

Ale w pewnym momencie pojawia się pytanie - w co się bawić, w co się bawić, gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem?

Dobrze, że jest radio. Gdyby nie trójeczka, moja najlepsza przyjaciółka, byłabym o krok od szaleństwa z tej samotności...

środa, 12 listopada 2008

33 sceny z życia


Zaryzykowałam i wyciągnęłam męża na film 33 sceny z życia. Po części zachęcona wywiadem z Szumowską w "Twoim Stylu", po części z sympatii dla książek Terakowskiej, po części dlatego, że lubię grę Macieja Stuhra.

Wiadomo, jak to zazwyczaj z polskimi filmami bywa. Różnie. Najczęściej nie najlepiej.

I nagle pojawia się TAKI film. Czegoś takiego jeszcze w kinie polskim nie było.
A przynajmniej ja czegoś takiego jeszcze nie widziałam. To obraz o umieraniu i o dojrzewaniu. Temat śmierci pokazany zupełnie bez patosu, a nawet wręcz przeciwnie, groteskowo.
Film wciska w fotel, wyciska łzy, ale z drugiej strony powoduje wybuchy śmiechu na sali kinowej. Mnie rzeczywiście momentami rozbawił, ale przede wszystkim poruszył głęboko.

Takie zupełnie inne spojrzenie na temat utraty niż u Tuszyńskiej.

To trzeba zobaczyć. Polecam. Absolutnie polecam.