środa, 18 lutego 2009

Konstelacje



Czas płynie. Aura za oknem zmienia się jak w kalejdoskopie. I nadal ani trochę nie przypomina wiosny. W dalszym ciągu więc moim ulubionym zajęciem jest szczelne owijanie się w koc i odpływanie w literackie światy.

Ostatnio przeniosłam się do miasteczka-wioski Black Swan Green w Anglii, gdzie mieszka Jason Taylor, bohater powieści Konstelacje Davida Mitchella. To mająca akcenty autobiograficzne ponadpięciusetstronicowa książka, której akcja rozgrywa się na początku lat 80., czyli w latach angielskiej wojny o Falklandy, w czasach, gdy władzę sprawuje Margaret Tatcher.
13-letni Jason, z którego perspektywy oglądamy wydarzenia, to już nie chłopiec, ale jeszcze nie mężczyzna. Jego bolączką jest jąkanie się, czyli Kat, który blokuje mu słowa. Z tego powodu chłopak jest wyśmiewany przez swoich rówieśników, w szkolnej hierarchii znajduje się w grupie największych ciamajd.
Nie jest mu lekko w świecie szkolnym, który rządzi się twardym prawem pięści i w którym pójście do kina z rodzicem to największy obciach. Jason ma jednak swój własny świat - jest bardzo wrażliwy, pisze poezje, które pod pseudonimem ukazują się w parafialnej gazetce. Oczywiście, jego koledzy określiliby to jakie „pedalskie”.
Czytając tę powieść, mamy okazję niemal dosłownie wejść w skórę bohatera i krok w krok za nim śledzić bieg wypadków. A dzieje się w powieści sporo. Skomplikowane relacje rodzinne, niejasne konflikty między rodzicami i w końcu rozpadek ich związku, upokarzające lekcje w szkole, pierwsze doznania erotyczne. Po prostu - wchodzenie w okres dojrzewania. Szczególnie podobał mi się w powieści rozdźwięk między Jasonem-dzieckiem a Jasonem-mężczyzną. Bo oto zwiedzając jakieś miasto, Jason kupuje sobie kolorowe pocztówki z dinozaurami i cieszy się na myśl, z jaką zazdrością zareaguje na nie kolega. A z drugiej strony, mijając na ulicy ładną dziewczynę, wyobraża sobie, jak rzuca ją na łóżko i namiętnie całuje. Pocałunek to dla niego maksymalnie seksualne doznanie. Dlatego pierwszy pocałunek z koleżanką na szkolnej dyskotece to dla niego niezwykłe przeżycie i prawdziwy przełom.

Książkę oceniam bardzo wysoko. To zdecydowanie ciekawa, dobrze napisana literatura. Powieść jest wciągająca (za każdym razem żal mi było ją odkładać), momentami zabawna i dowcipna, momentami smutna i przerażająca, ma niespodziewane zwroty akcji i bohatera, do którego można w jakiś sposób się przywiązać.

Cieszę się, że trafiłam na tę książkę, zupełnie przypadkiem zresztą - po prostu podczas błądzenia po empiku intuicyjnie po nią sięgnęłam, kupiłam - i bardzo fajnie, bo świetnie spędziłam czas na lekturze świetnej książki.

Kilka fragmentów:

Jason a seksualność:
Tato wlazł po prysznic. Po bodaj minucie usłyszałem trzask, jakby coś się rozdarło: "ping, ping, ping", huk oraz warknięcie: "...jasna!".
Ciut rozchyliłem powieki i o mało nie wrzasnąłem z przerażenia.
W otwartych dniach łazienki stał tato z głową w turbanie z szamponu, dzierżąc złamaną szynę prysznicowej zasłonki. Zupełnie nagi, z tym że w tym miejscu, gdzie ja mam fiutka, tacie dynda jakby tłusty woli ogon. Niebywałe!
Włosy łonowe ma gęste jak broda bizona! (Ja mam tylko dziewięć).
W życiu nie widziałem czegoś równie paskudnego.
Zaśnięcie przy wtórze chrapnięć i bulgotania taty jest po prostu niemożliwe. Nic dziwnego, że rodzice sypiają w osobnych pokojach.
Wstrząs wywołany interesem taty pomału przechodzi. Tak jakby. Ale czy grozi mi obudzenie się pewnego ranka z taką cumą między nogami? Strach mnie ogarnia na myśl, że przed czternastoma laty plemnik, który stał się mną, wyszedł z czegoś takiego (s. 333).

Cały czas ssałem miętówki, na wypadek poznania opalonej dziewczyny, która by mnie zaprosiła na pięterko jednego z tych zapadajacych się domów, gdzie na kalenicy krzyczą mewy - i zasunąwszy story, pchnęła mnie na łóżko, aby mi pokazać, jak całuje (s. 310).

Do gładkiego jej czoła przywarł zmoczony kosmyk cudnych włosów. Z dziką rozkoszą wziałbym kosmyk w usta i wyssał tę deszczówkę do ostatniej kropli (s.300).

Jason-poeta:
Jesień coraz smutniejsza, gnije i zachodzi mgłą. Pole zaraz za naszym boiskiem zbrązowiało niczym owsiane herbatniki. A barwy pola tuż za nim zmętniały jak woda w szklance, gdy zanurza się pędzel, malując akwarelą (s. 368).

Dając komuś do przeczytania własne wypociny - człowiek tak naprawdę wręcza mu zaostrzony kołek, kładzie się w trumnie i mówi: "Jestem do usług" (s. 266).

Jason filozofujący:
Chłopak, którego się czepiają, udaje niewidzialnego, aby nie rzucać się w oczy i uniknąć napaści. Jąkała udaje niewidzialnego, aby uniknąć przymusu wypowiadania słów, które są dla niego za trudne. Dzieciak, którego rodzice się kłócą, udaje niewidzialnego, żeby ich nie prowokować do nowej utarczki. Czyli że jestem niewidzialny z trzech powodów. I ostatnio sam rzadko widuję prawdziwego Jasona Taylora, chyba że przy pisaniu wiersza albo czasem przed lustrem, albo tuż przed zaśnięciem (s. 433).

Chłopaki to dranie, ale łatwo ich przejrzeć. Co myślą dziewczyny, to niezgłębiona tajemnica. Dziewczyny są nie z tego świata (s. 317).

Jason-dziecko:
Kupiłem zestaw trzynastu pocztówek z dinozaurami. Na każdej jest inny, ale gdy ulożyć je koło siebie, od końca do końca, tło łączy się, tworząc taki jakby szlaczek. Moran na pewno będzie mi zazdrościł (s. 310).

3 komentarze:

  1. Zapowiada się swietnie. Ktos mi juz zwrócił uwagę na tę książką.

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzisz, gdybyśmy mieszkały bliżej siebie, mogłbyśmy sobie zorganizować wzajemnewypożyczaniesobieksiążek, a tak to zbankrutujemy na znaczkach :). Chociaż z drugiej strony ja to jestem zbieracz i to, co czytam, lubię mieć na własność...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo, że to początek roku, to jak nic obstawiam, że "Konstelacje" będą dla mnie jedną z ważniejszych książek roku. Psychologicznie bardzo prawdziwa i mocna: mną wstrząsnęła opowieść o tym bezwzględnym chłopięcym świecie z jednej strony i pełnym wrażliwości z drugiej. Świetna rzecz.

    OdpowiedzUsuń