piątek, 20 lutego 2009

Tektonika uczuć



Co prawda walentynki mamy już za sobą (na szczęście to dziwne amerykańskie święto minęło w moim przypadku prawie niezauważone), ale mam zamiar napisać o książce z uczuciem w tytule.
Autora tej książki, Erica Emmanuela Schmitta, francuskiego dramaturga, eseistę i powieściopisarza, cenię za takie tytuły jak Oskar i Pani Róża, Pan Ibrahim i kwiaty koranu, Dziecko Noego, Ewangelia według Piłata, Małe zbrodnie małżeńskie.
Trochę mniej za Kiedy byłem dziełem sztuki.

A dziś rzecz będzie o książce określanej jako "ambitna literatura nurtu lekkiego", czyli o Tektonice uczuć. Każdy, kto nie spał na lekcjach geografii, mnie więcej wie, co to tektonika - przemieszczanie się warstw skorupy ziemskiej związane z zachodzącymi procesami geologicznymi.

Skąd tektonika w tytule Schmitta? Ano stąd, że miłość jest zmienna; nawet gdy sobie tego nie uświadamiamy, w naszych uczuciach zachodzą skomplikowane procesy, przesunięcia, przewartościowania.

A już miłość w wykonaniu głównych bohaterów dramatu jest szczególnie kapryśna. Diane i Richard są w sobie zakochani. Pewnego dnia Diane, siedząc obok Richarda, zaczyna taką z pozoru niewinną konwersację. Że niby już nie tęskni tak za Richardem, gdy nie widzi go przez kilka godzin, że nie wybiega, jak kiedyś, na spotkanie z nim, że on już jej nie miażdży żeber, przytulając do siebie. Jednym słowem - zwierza się partnerowi, że jej uczucia chyba wystygły, że chyba już go nie kocha.

Z jej strona jest to gra - chodzi o to, aby wywołać w Richardzie niepewność co do uczuć ukochanej i skłonić go tym samym do oświadczyń. Dzieje się jednak coś dziwnego i zaskakującego: Richard stwierdza, że faktycznie, coś w tym jest, i że jego uczucie również nie jest już tak gorące jak kiedyś. Mówi tak, ponieważ poczuł się zraniony słowami Diane. I choć wciąż ją bardzo kocha, postanawia podejść do sprawy honorowo i podejmuje decyzję o rozstaniu.

Co z tego wyniknie? Zapraszam do lektury, książeczka niewielka, więc można jej poświęcić godzinkę-dwie. Chyba że mamy coś ciekawszego do zrobienia, bo nie jest to bynajmniej książka obowiązkowa. Nic nie stracicie, jeśli jej nie przeczytacie. Dialogi są w niej dość prymitywne, postaci bezbarwne, akcja przewidywalna. Autor nie jest zdaje się w najlepszej formie.

Morał z niej taki: nie wolno bawić się uczuciami partnera i wystawiać go na próbę. Nie dość, że jest to zachowanie nie fair w stosunku do tej drugiej osoby, to jeszcze może być brzemienne w skutkach i możemy go gorzko żałować.
W miłości nie można niczego na zimno kalkulować, ani tym bardziej nie wolno manipulować drugą stroną dla osiągnięcia własnych celów.
A przede wszystkim nie wolno niczego udawać ani kłamać, bo jedno niewinnie rzucone słówko może za sobą pociągnąć lawinę zupełnie niespodziewanych zdarzeń. Bo miłość od nienawiści dzieli cienka granica.

Fragment:
Richard: Tektonika uczuć. Uczucia przemieszczają się jak płyty, które tworzą Ziemię. Kiedy się poruszają, kontynenty zderzają się ze sobą, powstają gwałtowne przypływy, wybuchy wulkanów, tsunami, trzęsienia ziemi...
Diane: Nie, Richard, płyty unoszą się i przemieszczają na powierzchni, ale przyczyna zderzeń wciąż istnieje: to ogień, który wydostaje się z głębin, radioaktywna lawa, nieustające wrzenie. I choćbym nie wiem jak odrzucała swoje uczucia, nigdy się ich nie pozbędę. Dopóki bije we mnie serce...

2 komentarze:

  1. Przypomniała mi się taka swietna książka Bogdana Wojciszke "Psychologia milosci". Kazdy to powinien przeczytac, zeby między innymi nie wpadal w takie tarapaty. Manipulacji w dojrzałym związku mówimy zdecydowane NIE.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam kiedyś w ręku książkę pana Wojciszke, rzeczywiście kompetentne źródło wiedzy o relacjach damsko-męskich. Też uważam, że to powinna być lektura obowiązkowa w szkole.

    OdpowiedzUsuń