środa, 12 listopada 2008

33 sceny z życia


Zaryzykowałam i wyciągnęłam męża na film 33 sceny z życia. Po części zachęcona wywiadem z Szumowską w "Twoim Stylu", po części z sympatii dla książek Terakowskiej, po części dlatego, że lubię grę Macieja Stuhra.

Wiadomo, jak to zazwyczaj z polskimi filmami bywa. Różnie. Najczęściej nie najlepiej.

I nagle pojawia się TAKI film. Czegoś takiego jeszcze w kinie polskim nie było.
A przynajmniej ja czegoś takiego jeszcze nie widziałam. To obraz o umieraniu i o dojrzewaniu. Temat śmierci pokazany zupełnie bez patosu, a nawet wręcz przeciwnie, groteskowo.
Film wciska w fotel, wyciska łzy, ale z drugiej strony powoduje wybuchy śmiechu na sali kinowej. Mnie rzeczywiście momentami rozbawił, ale przede wszystkim poruszył głęboko.

Takie zupełnie inne spojrzenie na temat utraty niż u Tuszyńskiej.

To trzeba zobaczyć. Polecam. Absolutnie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz