wtorek, 28 kwietnia 2009

Fabryka muchołapek


"Nie można panować i być bez winy. Szaleństwo panowania jest zbyt oczywiste". Te słowa wypowiedziane przez Saint-Justa na procesie Ludwika XVI zostają zacytowane w powieści Fabryka muchołapek Andrzeja Barta. Osnową powieści jest fikcyjny proces, który nigdy się nie odbył. Oskarżonym jest Chaim Mordechaj Rumkowski. To postać niezwykle kontrowersyjna i niejednoznacznie oceniana przez historię. W okresie drugiej wojny światowej był zarządcą łódzkiego Judenratu, sprawował władzę w łódzkim getcie. Zorganizował w nim fabrykę, aby Żydzi zamieszkujący getto stali się tym samym przydatni Niemcom i mieli szansę na przeżycie. Nikt nie wiedział, jak długo potrwa wojna i że zamysł Rumkowskiego nie zostanie spełniony. Rumkowski otworzył też w getcie szkoły, szpitale, apteki. Z łódzkiego getta uratowało się najwięcej ludzi. Jeśli spojrzymy na fakty od tej strony - nie można Rumkowskiemu nic zarzucić, a wręcz jego postawa zasługuje na podziw. Jest jednak druga strona medalu. Przecież Rumkowski podejmuje się współpracy z hitlerowcami. Przecież z jego decyzji na śmierć idą dziesiątki ludzi. Przecież "targuje się" z Niemcami o życie swoich Żydów, aby w końcu zaproponować im oddanie dzieci do 10. roku życia i starców. Przecież molestuje dziewczynkę, której wcześniej zaoferował pomoc i opiekę (jest ona zresztą jedna z wielu). Jakim więc tak naprawdę jest człowiekiem? Czy rzeczywiście kierują nim szczytne cele? A może po prostu człowiekiem ogarniętym żądzą władzy, którego tak naprawdę los wspólnoty nic nie obchodzi? W końcowej części to sam obrońca, którego mała siostra zginęła w getcie, feruje wyrok na starca.
Książkę czyta się właściwie jednym tchem, ponieważ jest wciągająca i bardzo dobrze napisana. Fikcja miesza się tu z rzeczywistością niczym u Bułhakowa. Powieść z pewnością zasługuje na uznanie i uwagę.

2 komentarze:

  1. Już bym ją chciała mieć w domu. Nie znam autora, ale jestem pewna, ze ksiązkę połknę w jeden wieczór.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem prawie pewna, że Ci się spodoba. Mnie do Barta przyciągnęło to, że facet ma "alergię na popularność". No to już go lubię. I potrafi pisać, co nie jest oczywistą oczywistością wśród pisarzy, jeśli się poobserwuje polską literaturę. I sam temat powieści też bardzo ciekawy. Dla mnie tym bardziej, bo ta brzydka, szara Łódź to też po części "moje miasto".

    OdpowiedzUsuń